Po niezliczonej ilości prucia "Żółtej łodzi podwodnej" ona utonęła, prawie dosłownie, bo już byłam tak zła. Ale życie nie znosi próżni i rzuciłam się w wir drutów. W drutowym amoku powstaje "Fioletowy zawrót głowy. Zaczęło się niewinnie.
Po drodze miałam kwiatowe dylematy, jak ozdobić sweter. Kwiaciarnia na razie mi przeszła. Dzisiaj twór wygląda tak:
Chaluny kwiatkowe zostały chyba. bo jeden mi się zapodział. Rękawy będą w najciemniejszym kolorze jak karczek, co doda trochę elegancji. I tyle na dziś w temacie fiolety Elżbiety.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz