Na ponad tydzień robienie kartek zdominowało moja aktywność. Na dodatek posypały się zamówienia i jak zaczarowana cięłam, kleiłam, wymyślałam. Najpierw świąteczne klimaty, potem zamówienie na kartkę na chrzest, potem urodzinowa. Nie było końca.
A tak się zaczęło.
Tak mnie wciągnęło, że mąż mówił, że nie ma ze mną kontaktu. Ale co miałam zrobić, to zrobiłam, a w piątek zatęskniłam z motkami, zespół niespokojnych rąk dał się we znaki. Więc czemu nie? Znów weszłam za drugą stronę lustra i wzięłam druty w ręce. Niedawno w sieci znalazłam takie cudo;
Mam jeszcze akryl z Różowej pantery, w sam raz na takiego cudaka. Jak naładuję komórkę to zrobię zdjęcie, bo mam już ok 30 cm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz