Już wiem, diagnozę postawiły dziewczyny na FB. ZOS - zespół obsesyjnego szydełkowania. Nieuleczalne, chroniczne, przewlekłe chwilami ostre. Nie leczyć, absolutnie nie!
Tak sobie oglądałam projekty, tak sobie wzięłam szydełko, nitka sama przypełzła i tak się samo, przysięgam samo zrobiło.
Wzór z Dropsa, ale mnie urzekł prostotą. Robię kilka rzędów kwadratowca i kilka kołowca, żeby nie było na okrągło. Plecy będą w tej tonacji, a dalej czarny, rękawy czarne z mankietami w paski. Zapowiada się ciekawie.
Znów powróciły kartki. Dzień Babci i Dziadka wkrótce, więc już sypią się zamówienia.
Już pytają o karty Walentynkowe więc zrobiłam trzy.
A jutro na warsztat urodzinowe. Oczywiście wszystko w tzw międzyczasie, a ja wciąż w niedoczasie.
Wygląda na to, że też na to cierpię :)
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę, ze jest nieuleczalne
OdpowiedzUsuń