środa, 12 października 2016

Pracownia - rzecz ciągle niedokończona.

Ciągle coś w mojej pracowni zmieniam. Denerwuje mnie zielony kolor ścian, ale na razie malować nie będę. Mam trochę strych serwet i koronek i chcę je jakoś wyeksponować. Są białe albo beżowe w rustykalnym stylu. Jedna jest jak rama od obrazu i tak też chciałam zrobić. Ale póki co mam inne prace. Porządkuję stare zdjęcia i rzeczy w pudłach. Pamiątki po cioci, babci, mamie. Naszła mnie nostalgia, 10 października były urodziny mamy, skończyłaby 70 lat. Tak bardzo mi jej brak, a co dziwne wciąż w telefonie mam jej numer, a minęło już 9 lat. Tyle jej nie powiedziałam, tyle jej nie przytuliłam, patrzę na zdjęcia i żal straszny mnie dopada. Pogoda psychodeliczna więc potęguje melancholię.



Chciałam ocieplić trochę wnętrze. Wczoraj zrobiłam 5 kwiatków. jeszcze sporo do zrobienia, doszłam do ramion, teraz będę zmniejszać ilość w rzędzie i robić podkrój szyi. Zastanawiam się jak i czy obrobić potem całość, czy frędzle, czy farfocle z łańcuszka, jakim kolorem. Same niewiadome. Weno, wenecjo przybywaj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz