Jak zwykle nie narzekam na nudę. Zajęć sporo. Sukienka prawie na ukończeniu, zostało przyszyć rozetki.
A w tak zwanym międzyczasie zachciało mi się domowego pasztetu i krokietów. Dobrze, ze mam szybkowar, to mięsko udusiło się w godzinkę. Robię dużą porcję, bo na pasztet i krokiety. Wychodzą 2 foremki pasztetu i 14 krokietów.
Połowę krokietów zamroziłam, potem tylko po odmrożeniu panierka i smażę, smakują jak świeże.
Dzisiaj słonecznie, ale zimno, więc na przekór jesieni zachciało mi się kwiatków. Mam mnóstwo resztek włóczki, zalegają pudła i nie wiadomo, co z nimi zrobić. A można wykorzystać do świetnych projektów. Cieszą oko, poprawiają humor.
Zaletą takich projektów jest to, ze potem pasują praktycznie do wszystkiego, jeśli są kolorowe. Uwielbiam kolory. Miałam pokończyć stare rzeczy, wiem, mea culpa, ale nie mogę się opanować po tym monotonnym bordo. Mam nadzieję, ze przez weekend przyszyję rozetki i w poniedziałek premiera sukienki.
Kwiatowy szal bardzo inspirujący :)
OdpowiedzUsuńNa premierę czekam niecierpliwie :)
Nie wiem, czy będzie szal, czy ponczo, zależy jak bardzo mnie poniesie. Pozdrawiam
UsuńKiedy Ty masz czas na to wszystko? Podziwiam! Czekam na sukienkę :)
OdpowiedzUsuńDoba ma aż 24 godziny, choć dla mnie tylko 24 godziny. Lubię wieczorem w łóżku szydełkować, inni patrzą w telewizor, a ja robię z telewizorem. Czasem północ mnie zastanie, ale wiesz jak to jest, jeszcze jeden rządek... Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż czekam na premierę sukienki ;). Narobiłaś mi ochoty na pasztet, który uwielbiam, chyba trzeba zrobić. Ja krokietów nie robię tylko naleśniki z mięsem, czyli właściwie to samo ale złożone w kopertę i smażone bez panierki. Pycha :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSukienka już gotowa. Niedawno skończyłam. Teraz robię kwiatkowy szal. Trochę muszę odpocząć od bordo. Pasztet wyszedł pyszny. Pozdrawiam
Usuń