poniedziałek, 28 listopada 2016

Rozchwianie robótkowe

Przeglądam internet ku inspiracji, ale nic, pustka, pełno tego, a jakoby nic nie było, ot co. Zaczęłam swetrokołowiec z Alize kupionej chyba 5 lat temu, pozaczynałam z niej tęczową kamizelę z koła, sweter na drutach, tunikę i dopiero teraz czuję, ze to to.
Naszło mnie na zmianę w salonie, zachciało mi się białych dodatków. Mam dębowe meble i dość ciemno wyglądają dodatki innego koloru. Mąż zrobił napisy, a ja kupiłam białą ramkę na zdjęcie, zrobiłam białe ptaszki i gwiazdki. W wazonie królują białe goździki, a na półce puszy się biała porcelanowa sowa.  Ale z pewnością na tym nie koniec. Reszta porcelanowych ozdób mam z domu rodzinnego, aniołki i słońze złotą lamówką.



Nadal jest to wersja robocza, ciągle coś przekładam. Serwetki są robione nie przeze mnie, chyba babia je robiła, mają chyba ponad 50 lat.
Pomyślałam, że zrobię stroik na świeczkę. Szukałam 2 dni wzorów, zrobiłam próbne kwiatki, ale nic mi się nie podoba.
Może stroik zrobię na ścianę z białych i beżowych kwiatków. Sama nie wiem, jakieś rozchwianie mnie dopadło. Swetroponczo robię po kilka rządków, zaczęłam drugą połówkę, bo nie wiem czy włóczki mi starczy, niby mam 500g powinno starczyć. Myślę nad swetrem następnym, mam sporo fioletów jeszcze ok 800 g, z elementów, może... Może, może, już sama zła jestem na siebie. Z karę robię ten kołowiec i myślę cały czas. I tak latam, tu przestawię, tam położę, zrobię kwiatek, kilka rzędów kołowca, zrobię listek, wariactwo jakieś. Spierdołowacenie robótkowe mnie jakieś dopadło. Chyba się napiję, może mózg zacznie normalnie myśleć bo oszaleję.


niedziela, 20 listopada 2016

Pracowicie i listopadowo.

Mam niezłe tempo w robótkach. Sweter z elementów, swetrochusta, swetroponczo zaczęte, tunika z kwadrata. Nie mogę się zatrzymać i nikt mnie nie dogoni. A na początek sesyjka swetrochusty - autor mąż.








Bardzo mięciutka, lekka i delikatna. jest mi ciepło i wygodnie, chodziłam cały tydzień, zmieniałam tylko golfy.
Tunika z kwadrata skończona, zostało nitki poucinać.
Nie będę robić rękawów i tak będę nosić ją na golf lub bluzkę
A tak dla odmiany zrobiłam kilka drobiazgów.
Mam zamiar troszkę zmienić wystrój salonu i poluję na białe ozdoby. Mąż zrobił mi napis HOME i YOU & ME. Kupiłam świecę, ale tylko jedna była. Do wazonu kupiłam kwiaty i do drugiego białe goździki. Czekam na dobre światło i zdjęcie zrobię.
Mam kilka projektów zaczętych, ale to na następny post. Kilka dni w buszowania w internecie i szukania inspiracji na coś nowego. Ale muszę swetroponczo zrobić, bo już długo czeka w kolejce. 




sobota, 12 listopada 2016

Podarowany czas i znów sesja.

Ogromnie się cieszę na ten wolny dzień, weekend zrobił się dłuższy, a to oznacza więcej czasu na szydełkowanie. Głowa pełna pomysłow, ADHD i nie wiadomo co robić. Ale najważniejsze, że elementowiec skończony, Sesja manekinowa jest i na ludziu jest. Mąż cierpliwie i z podziwem robi zdjęcia i bardzo mnie motywuje.
Fajnie się go nosi, jest leciutki i miękki. Kwadratowiec czerwony skończony - sesja z mężem.
Jest miękki i ciepły, bardzo dobrze sie w nim czuję, choć  nie jest taki duży jak bym chciała.
Teraz mogę się zająć innymi projektami. Swetroponczo się robi, swetrochusta też.



Swetrochusta zainspirowana z internetu, robię chustę, potem dorobie rękawy i frędzle. Jest bardzo boho i bardzo hipi.
Jakby tego było mało natrafiłam na inną formę - tunikę z kwadrata i od razu must have.
Oczywiście szybki przegląd magicznej włóczkowej szafy, fiolety Elżbiety do przeglądu i tako oto powstaje:
To szaleństwo, ale robię po kilka rzędów, ten podarowany dzień wolny zaowocował kawałem swetrochusty i kwadratem 30 cm na tunikę.
Za oknem szaro, buro i ponuro, nic tylko winko, kocyk i robótka. Pozdrawiam Was weekendowo Elżbieta.

piątek, 4 listopada 2016

Jak ten czas szybko biegnie...

Szybko, to jest mało powiedziane, zapierdziela. Ostatnio przy winku i świeczkach z mężem stwierdziliśmy, ze za młodu uciekały nam szybko godziny, potem dni, tygodnie, a teraz jak człowiek czasu ma coraz mniej to uciekają niemiłosiernie lata. Nauczyło mnie to cieszyć się chwilą, nie martwić się pierdołami, czerpać przyjemność z małych rzeczy, uwielbiać leniwe niedziele, sobotnie wieczory z mężem przy kominku, pogadychy i przytulasy. Wydaje mi sie, że dopiero witaliśmy z szampanem Nowy Rok, a tu już listopad. To był dobry rok, nauczyłam się również nie narzekać, bo zawsze może być gorzej.
Elementowiec czeka na weekend, muszę mieć więcej czasu, żeby go dokończyć, w tygodniu, takie nerwowe dzierganie. A odpoczynkiem od elementów jest kwadratowiec. Miałam włóczkę Malwę ze starych zapasów.
80 cm za mną, chcę zrobić na 110 ale nie wiem, czy włóczki starczy.
Ponczo kwiatowe doczekało się sesji tym razem fotografem był mąż. Tak spodobało mu się ponczo, ze fotki mi zrobił. Zawsze konsultuję z nim robótki, jest moim doradcą, krytykiem i motywatorem. Ma gust muszę przyznać i cenne uwagi.






Nadal myślę nad wykończeniem pod szyją. Czekam na pomysł.
Już mnie korci następne dzieło, a obiecałam sobie, ze dokończę szalikowiec.
Taki sweterek chodzi za mną, fajny do golfików i bluzek. Mam już włóczkę, znów malwę kolor kiwi-limonka. Chyba mnie weźmie.