czwartek, 28 lipca 2016

Skończony, choć nie powód do dumy

W końcu jest, po 4 latach, jestem zadowolona, choć nie jestem dumna, bo wstyd tyle czasu robić. Ale warto było, nie mam bordowego więc będzie jak znalazł, tzn zrobił.
Robiony był z akrylu cienkiego w 2 nitki, zakupionego w Rumento w takich balach po 1 kg. Mam jeszcze czerwony, różowy, kiwaczkowy, turkus i fiolet. Więc duże pole do popisu. Już marzy mi się następny, mam już wizję, tylko nie mogę się zdecydować czy zrobić tak jak ten ogoniasty, czy normalnie pod szyję lub z kołnierzem. Zobaczę, w trakcie wyjdzie i tak będę robić z jednego kawałka jak ten.
Wczoraj dostałam zamówienie na box z okazji chrztu dla dziewczynki. Zabrałam się do pracy i już dziś jest gotowy.



Mam nadzieję, że się spodoba. W środku jest pudełeczko na prezent.
 Lecę dalej pracować, póki wena jest.

środa, 20 lipca 2016

Konsekwencja w działaniu

Robienie kilku rzeczy i zaczynanie nowych prowadzi donikąd. Robi się wszystko, a w efekcie nie robi się nic. Muszę skończyć pozaczynane projekty. Choć kusi i korci, nowe zwory z sieci kuszą, ale nie!
To sweter z historią, a raczej z histerią zaczęty w 2012 roku, zasłużył na miano najdłużej robionego. Dziś mam już prawie skończony cały (bez rękawów).
Kolor dziwny wyszedł, może dlatego, że rano i pochmurno. Myślę, że wytrzymam i skończę.
Posypały sie też zamówienia na karty ślubne i urodzinowe, więc poszłam serią.










Nie nudzę się więc. I lecę działać dalej.