niedziela, 26 czerwca 2016

Leniwie, cudnie, niedzielnie.

Upały nie sprzyjają robotom w ogrodzie, ale ja zawsze coś grzebię w ziemi. Ciągle sadzę lub przesadzam, mój ogród jest wciąż niedokończony. Miałam rabatkę taki "śmietniczek", bardzo mnie wkurzała, reszta ładnie oporządzona, a tu taki nieład. Rosły tam Marcinki i floksy takie miniaturowe kępki. Tydzień myślałam, co posadzić. Na targu kupiłam pęcherznicę kalinolistną żółtą i bordową. Do tego wilczomlecz i lobelie.

Floksy przycięłam, pęcherznicę posadziłam, a na końcu dzisiaj dosadziłam tawułę, kwitnie chyba na biało, więc będzie dopełniać całości.
W oddali basen, po prawej stronie jaśmin i róże.
Cały czas ciągnie mnie do robótek, ale nie mogę się zdecydować co robić. Mam rozgrzebany sweter z szala jeszcze od zimy, bordowy sweterek ażurowy, już sama nie wiem. Mam ochotę na taką spódnicę, bardzo mi się podoba.
Albo taki lekki sweterek i ten chyba zrobię. Mam Kalinkę ze starych zapasów.
Trochę żółta, trochę złotawa, myślę, że taki zwiewny seterek będzie fajny. Chcę zrobić wzór z Dropsa. Robiłam czerwony kwadratowiec Dropsem, lubię ich wzory.





Na pewno nie jestem odkrywcza z tym wzorem, bo krąży w sieci, ale nie widziałam, zęby dziewczyny robiły.
Parno i duszno, grzmi i chmurzy się, ale deszczu nie ma. Zaraz biegnę po szydełko. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz