sobota, 24 marca 2018

Szafirowa historia

Opowiem Wam dziś "Szafirową historię", czyli o tym jak kolor szafirowy zagościł w mojej szafie, choć dotąd nigdy go nie nosiłam.
Wybrałam się do sklepu, jak co dzień po spożywcze sprawunki. zaraz przy wejściu zobaczyłam zjawiskową, zadbaną kobietę w dojrzałym (60+) wieku. Olśniła mnie kolorami, odwagą całej kreacji. Czarne włosy, nienaganna cera, makijaż z tonami turkusu i szafiru. Ubrana w płaszczyk w kolorze szafirowym, kapelusz, a właściwie toczek i kowbojki w tymże magicznym, szafirowym kolorze. Całość dopinała apaszka w odważne nieco marokańskie wzory we wszystkich odcieniach niebieskich. Wyglądała tak, że nie mogłam oderwać od niej wzroku. Załamałam się, bo myślałam, że to ja jestem tym kolorowym ptakiem naszej mieściny. Spotkałyśmy się przy kasie. uśmiechnęłam się do niej, po czym kobieta odwzajemniła uśmiech. Była piękna.
- Pięknie Pani wygląda - powiedziałam - musiałam to Pani powiedzieć. Te kolory, wzory, bajka...
- Dziękuję - powiedziała - rzadko słyszą kobiety komplementy od kobiet.
- Cudowne kolory i zestawienie ich. Jaka odwaga - powiedziałam - utarło się, że kobiety w dojrzałym wieku noszą się szaro, buro i właściwie bezbarwnie.
- A ja lubię kolory - powiedziała szafirowa dama. Dodają radości życia.
Pożegnałyśmy się wymieniwszy grzeczności. Spotkałam ją pierwszy raz i mam nadzieję, ze kiedyś jeszcze zobaczę tego kolorowego ptaka.
Zamyślona dotarłam do second hand'u, a pani woła do mnie od progu:
- Mam coś dla pani, pani Elu, ale nie wiem, czy to pani kolor - powiedziała niosąc szafirowe cudo - cudowną narzutkę z włoczki z cekinami.

Dokupiłam do tego szafirowe spodnie i mam stylizację, której kolor tak mnie tego dnia zaczarował.
Oczywiście nie ulega wątpliwości jakie zrobiłam paznokcie, choć moja stylistka paznokci bardzo się zdziwiła, jak zaproponowałam kolor.
Takim to sposobem wkraczam w wiosnę z nowym kolorem, a szafirowa historia pozostanie  jedną z najcudowniejszych, jaka mi się przytrafiła.
Oczywiście działo się u mnie , a jakże. Zamówiłam kolorowe kordonki maxi w różnych kolorach, szafirowy oczywiście też. I zaczęło się kolorowe motylove szaleństwo.




Posypały się następne zamówienia. I już poleciały.
Klientki chętnie przysyłają mi swoje zdjęcia z moimi pracami.

Bardzo mnie cieszy, jak zamawiają i tak też moja imienniczka Elżbieta kolejny raz złożyła zamówienie. Bardzo kreatywne dla mnie. Otóż na bazie mojego wzoru na serce z koronką zażyczyła sobie zawieszkę do okna z trzech serc równej wielkości. No to wyzwanie. I zaczęła się "kardiologiczna batalia". Ale po długich i ciężkich udało się.
Serca mają 18, 20 i 22 cm wielkości. Bardzo jestem zadowolona, bo takie zamówienia bardzo rozwijają nasze umiejętności. To by było na tyle.
Idę wieszać gąskową firankę do kuchni i motyle do okien.

5 komentarzy:

  1. Piękna historia w pięknym kolorze, który zawsze bardzo lubiłam ;). Twoje szydełkowe prace są, jak zawsze, cudowne i klimatyczne. Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujące spotkanie i jaki splot okoliczności. Piękne prace - jak zwykle😉Czekam na nowe szafirowe motyle😀

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szafirowy kordonek czeka, z pewnością motyl powstanie i to nie jeden. Pozdrawiam

      Usuń
  3. Cudowna historia, która dowodzi tylko temu, aby nie iść za modą czy tym, co wypada. Musimy być sobą, ubierać się jak chcemy, tak, żeby być pewne siebie i szczęśliwe. Wracam do mojej czerwieni :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam czerwień, moje korale z korala prawdziwego. Zawsze ubierałam się tak jak chciałam. Bo jak mawiała Coco Chanel - Moda przemija, styl pozostaje. Pozdrawiam

      Usuń